Gorące zdjęcia

poniedziałek, 13 lipca 2015

Final Six z udziałem Reprezentacji Polski


Po powrocie z wakacji postanowiłyśmy podsumować dotychczasowe wydarzenia z LŚ.


Po wygranej w irańskim piekle i pokonaniu USA nasi siatkarze awansowali do finałowej 6.

I z tych dwóch tygodni zapamiętamy najbardziej: miny Irańczyków pod koniec drugiego meczu, niesamowitą ciszę w Teheranie i przystojnego Russela.


Chyba Matt ma konkurencje, chociaż oczywiście doceniamy powrót do dawnego wyglądu, bez zarostu na drwala.
 


Michał, teraz ty.
Ale jako, że już w czwartek gramy pierwszy mecz przejdźmy teraz do turnieju finałowego.

Wszyscy pamiętamy o bojkotowaniu ubiegłorocznych mistrzostw świata przez Brazylijczyków. Intensywność meczów, przenoszenie, to że sędziowie jednak nie pomogli, itd.
Teraz okazuje się, że Canarinhos postanowili "zemścić się" na Polakach i kazać im grać 4 mecze pod rząd. 


Musimy przyznać, plan świetny, może trochę infantylny, ale faktycznie, mógłby się sprawdzić. Jest tylko kilka czynników, na które nasze kochane Kanarki chyba nie zwróciły uwagi.

Po pierwsze, mamy zdecydowanie łatwiejszą grupę. Włosi od ubiegłorocznych mistrzostw świata kuleją a pamiętajmy, wychodzą dwie drużyny. 

I jakoś niespecjalnie wierzymy w to, że przez 2 tygodnie przebywania w Brazylii w magiczny sposób wstąpi we Włochów siła, która sprawi, że nauczą się grać, przynajmniej zespołowo. 


Po drugie, zarówno Amerykanie jak i Francuzi nie odpuszczą i mogą nieco popsuć plany Kanarkom.


A po trzecie, dalej jesteśmy najlepszą reprezentacją na świecie i już kilka razy w tym roku nasi siatkarze to udowodnili. 
 


Niestety podbój świata i zemstę na Polakach Brazylijczycy muszą odłożyć na później, bo nawet jeśli im się to uda, to dalej my będziemy mistrzami świata a Brazylia co najwyżej zwycięzcami corocznej LŚ.
  

Oprócz naszych rywali, których oczywiście w najbliższym czasie rozbierzemy na czynniki pierwsze, albo przynajmniej z koszulek jest jeszcze jedna reprezentacja, na której powinniśmy się skupić.

Rosja.

Nasza kochana Rosja, z naszym kochanym Spirikiem zajęła ostatnie miejsce w elicie i teoretycznie powinna spaść do drugiej dywizji, tylko że FIVB od pewnego czasu myśli co może zrobić, żeby Rosję zatrzymać.

Jak widać nie tylko my kochamy Spiridonova.


Pod naszą nieobecność dużo się działo i oczywiście postaramy się w najbliższym czasie wszystko nadrobić, a poza tym, jest kilka nowych ciach, którym powinnyśmy przyjrzeć się bliżej.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz